Aktualizacja: Za każdym razem przechodząc przez lobby nikogo nie było, była tabliczka z nr telefonu, by dzwonić, gdy nikogo nie ma na recepcji (nie bez powodu hotel taką tabliczkę ma ;)). Wyjątkiem były noce, gdy był ochroniarz. Ale raczej nie jest jego zadaniem proponować rozrywki czy meldować gości. Niestety, nikt nam nic nie proponował nawet odpłatnie (warsztatów itd.). Zabiegów kosmetycznych nie szukaliśmy. Na meldunek czekaliśmy 20 minut przy pustej recepcji, wymeldowanie podobny czas oczekiwania. Choć jak pisałam, krzątała się tam jakaś wyżej postawiona osoba, która nie zwróciła uwagi, na to, że czekamy i czekamy. Recepcjonistka przyszła po jakimś czasie, z kawą w ręce i zanim mnie obsłużyła, jakieś sprawy załatwiała z tą kobietą, która już tam się krzątała i dopiero, gdy z nią skończyła rozmawiać, to łaskawe "słucham?" usłyszałam. Nie wiem czy remontowe prace były prowadzone czy organizacyjne, ale pracownicy coś przestawiali, jakieś zwoje kabli nosili. Co do basenu, to co z tego, że czynny jest od rana, skoro sauny są późnym popołudniem włączane i zgrywa się to z wynajęciem basenu na lekcje dla dzieci? Nici z seansu w saunie w połączeniu z odpoczynkiem w ciszy, schłodzeniem się w basenie po wygrzaniu. Stąd moje niezadowolenie, bo sprzedano mi wyobrażenie relaksu niezgodnego z prawdą. Dodam, że na śniadaniu w weekend, zabrakło miejsc na głównej sali, więc Pani z obsługi niechętnie odsunęła blokujące drugą część sali krzesło, wskazując nam miejsca. Szkoda tylko, że nie zapaliła nam światła i w półmroku mieliśmy jeść. Rozumiem, że chciała uniknąć wchodzenia innych osób na salę, ale wyszło słabo. Wiele razy pracowałam na ślubach u Was, zatrudniona przez młodych do przygotowań i obiekt wydawał się idealny, piękny. Jako klient indywidualny poczułam się jak klient drugiej kategorii.
Z jednej strony ciekawy obiekt, piękna lokalizacja, a z drugiej rozczarowanie kompletnym brakiem klimatu, jaki kreował się z opisu strony hotelu. Oczekiwałam pobytu w relaksującym miejscu w stylu hygge, pachnącego dobrą kuchnią, komfortowego i przytulnego. Tymczasem w weekend były dzikie tłumy i imprezy okolicznościowe, łącznie z niedzielnym ogniskiem z dudniącym disco polo na cały teren i to do późnego wieczora, a w dni robocze pustki, smętna atmosfera - brak pracownika na recepcji, prace remontowe, właściciele lub inni wysoko postawieni pracownicy, krzątający się po obiekcie, ale nawet dzień dobry nie powiedzą (?!), jakby klient indywidualny w środku tygodnia nie istniał. Basen to największy plus obiektu, ale kiedy chcieliśmy skorzystać w środku deszczowego dnia, a nie ma tam nic innego do roboty w taką pogodę, był wynajęty na wyłączność na lekcje pływania dla dzieci :/ Można było skorzystać jedynie z saun i jacuzzi (W dni robocze brak zapachowych olejków w strefie wellness, a w weekend ładnie pachniało! Takie detale psują wrażenia). Niestety, dzieciaki krzyczały, biegały bez kontroli, a w ramach nauki pływania skakały na bombę do wody, wchodziły do jacuzzi, więc nici z relaksu w strefie wellness i kojącego widoku na jezioro, a to właśnie skusiło mnie do wyboru tego hotelu. Niby rano basen dostępny, ale wtedy nieczynne są znów sauny. Restauracja ciemna, dostępne miejsca w smutnej piwnicy, co jest kompletnie niezrozumiałe dla nas, bo na piętrze jest sala z widokiem na jezioro, ale nie jest używana, światła są zgaszone. Menu dla wegan i wegetarian nieprzemyślane! Ogólnie wynika z tego menu, że jak ktoś nie je mięsa, to je głównie pierogi/kluski z serem lub burakiem, które zagryza sałatką z serem lub popija zupą z buraka. Brak menu sezonowego, choć wszyscy w okolicy mają dania z grzybami. Jeździliśmy więc do konkurencji jeść. Opłakany stan skansenu i zabudowa mini zoo, w pokoju sprzątanie niedokładne, bo były resztki jedzenia po poprzednim lokatorze między szafą, a biurkiem. Cena za pobyt psa absurdalna, skoro obiekt nie przygotowuje w niej posłania i misek. Za to bardzo miła recepcjonistka w blond włosach (bo ta w ciemnych zero gościnności). Snujący się po ośrodku szef kuchni sympatyczny. Pani na śniadaniach również. Raczej nie wrócimy.